moje było wielkie, gdy zobaczyłam własną, przez siebie wyszytą karteczkę. Takich krzywulców się nie spodziewałam! I to już na gotowej pracy, wyjętej dzisiejszym świtem spod encyklopedii, która pełniła rolę przyciskacza. By karteczka dobrze się skleiła. No i się skleiła i wykrzywiła przy okazji swoją haftowaną wkładkę.
Pośpiech to nie jest dobry sojusznik ręczych robótek. Nawet nie miałam szansy na poprawę ani tym bardziej na wyszycie nowej, bo.....uroczystość była dzisiaj.... cóż, bez tej karteczki obyć się musiało.
Zapewne Wiesz o co Ci chodzi.Bo ja patrzę na tą karteczkę i nie widzę absolutnie niczego nie fajnego?
OdpowiedzUsuńBardzo szkoda,że nie mogłaś jej wykorzystać, wygląda ślicznie.
Pozdrawiam serdecznie
Ja też niczego krzywego nie widzę,ale wiem że jesteś perfekcjonistką.Kartka śliczna bardzo elegancka.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa tez slepa chyba... Karteczka super, te kwiatuchy sa ladnym motywem.
OdpowiedzUsuńJuto, Elżusiu, PH, moje drogie Panie, miło mi niezmiernie, że jesteście tak łaskawe dla mojego krzywulcowego haftu. I przyznaję, lżej mi na sercu po tych komentarzach. A krzywizny są i dotyczą okręgu hostii. Zauważyłam to dopiero na gotowym produkcie. Teraz nie ma już większego znaczenia, co było powodem: błąd w schemacie czy w wykonaniu. Stawiam jednak na to drugie. Dziękuję serdecznie i pięknie sie kłaniam
UsuńJesteś bardzo krytyczna co do swojej osoby.
OdpowiedzUsuńJa nie zauważyłam nic krzywego.
Szkoda karteczki,bo teraz poleży w szufladzie,a mogła być piękną pamiątką tego wyjątkowego dnia.
Mona, te krzywizny straszą mnie po nocach. Nie mogłam dać takiej kartki
OdpowiedzUsuń