Zdjęcia mówią same, koszulka po liftingu wygląda tak (miała zbyt mały podkrój pachy więc przedłużyłam ramiączka i zamaskowałam szydełkowymi kwiatuszkami):
Fajnie się sprawdziła w upalne dni.
Witam serdecznie nową Obserwatorkę, miło mi Cię gościć.
Spokojnego, pogodnego weekendu wszystkim Gościom bloga życzę.
No właśnie. Nie wiem jak Tobie ale mnie takie "ratowane" rzeczy sprawiają chyba najwięcej radości. Świetny pomysł i jeszcze lepsze wykonanie.Super. Pozdrawiam serdecznie.
Juto, właśnie jest tak, jak piszesz: bardziej cieszę się z "uratowanej" rzeczy niż z nowego zakupu. No, niepopularne stanowisko mam w kwestii ciuchów i pewnie dla wielu to "obciach", ale co tam, ja tak lubię. Pozdrawiam cieplutko i słonecznie.
No właśnie. Nie wiem jak Tobie ale mnie takie "ratowane" rzeczy sprawiają chyba najwięcej radości.
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł i jeszcze lepsze wykonanie.Super.
Pozdrawiam serdecznie.
Juto, właśnie jest tak, jak piszesz: bardziej cieszę się z "uratowanej" rzeczy niż z nowego zakupu. No, niepopularne stanowisko mam w kwestii ciuchów i pewnie dla wielu to "obciach", ale co tam, ja tak lubię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i słonecznie.
Doskonały pomysł. Stare jak nowe. Kolorowa radosna koszulka zapewne chętnie jest noszona. Serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, jest noszona chętnie, zarówno solo jak i z żakietem
UsuńCiekawy pomysł!
OdpowiedzUsuńSuper to wygląda!
OdpowiedzUsuńSuper bluzeczka! Mialas dobry pomysl na tegoroczne upaly!
OdpowiedzUsuńsuper fajny pomysł !
OdpowiedzUsuń