Przyszło mi do głowy odświeżyć ją, więc po stosownych zabiegach upięłam na styropianowej płycie i wystawiłam do suszenia w ogrodzie.
Jakież było moje zdziwienie i zaskoczenie, gdy po powrocie do domu serwetkę zastałam tu:
Pan Mąż z dumą powiedział, że wreszcie znalazł na ścianę to, czego szukał. Nie powiem, miło mi się zrobiło a w zaskoczeniu tkwię nadal.
A to dopiero niespodzianka! Świetnie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuń:-) bardzo pomysłowe :-)
OdpowiedzUsuńJuz widzę jeszcze jedną lub nawet dwie serwetki na tej ścianie !
OdpowiedzUsuńI masz rację, Pan Mąż zażyczył sobie kolejnych dwóch serwetek w tym samym kolorze. Robią się a póki co, przez dom przetacza się remont, więc pokazywać nie ma co.
UsuńPozdrawiam