wtorek, 15 lipca 2014

Była sobie .....

serwetka. Zwyczajna, zielona (a jakże!), pokazywana TU i ponownie  poniżej, dla przypomnienia:




Przyszło mi do głowy odświeżyć ją, więc po stosownych zabiegach upięłam na styropianowej płycie i wystawiłam do suszenia  w ogrodzie.
Jakież było moje zdziwienie i zaskoczenie, gdy po powrocie do domu serwetkę zastałam tu:



Pan Mąż z dumą powiedział, że wreszcie znalazł na ścianę to, czego szukał. Nie powiem, miło mi się zrobiło a w zaskoczeniu tkwię nadal. 

4 komentarze:

  1. A to dopiero niespodzianka! Świetnie się prezentuje :)

    OdpowiedzUsuń
  2. :-) bardzo pomysłowe :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Juz widzę jeszcze jedną lub nawet dwie serwetki na tej ścianie !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I masz rację, Pan Mąż zażyczył sobie kolejnych dwóch serwetek w tym samym kolorze. Robią się a póki co, przez dom przetacza się remont, więc pokazywać nie ma co.
      Pozdrawiam

      Usuń