piątek, 21 lutego 2014

Wiosenna

szydełkowa chusta, której zajawkę pokazywałam TU wygląda tak:




jeszcze jedno ujęcie, na stercie drewna do kominka (jeszcze to pociąć trzeba i rozłupać, ale na to jest całe lato - ooo, nawet rym jakiś się pojawił)

i zbliżenie: 

Zużyłam motek czegoś, co było bez etykiety, z tak zwanych wiekowych zapasów, otrzymanych niegdyś w "spadku". Szydełko nr 6. Chusta jest całkiem słusznych rozmiarów. Wzór znalazłam w sieci i niestety, nie zapisłam u kogo go znalazłam, więc nie będę publikować z wiadomych powodów.


poniedziałek, 17 lutego 2014

Koci dzień,

święto nie tylko domowych pupilów i pieszczochów wygodnie leżących na kanapie ale także tych bezpańskich, samotnych, którym pomagają przeżyć dobrzy ludzie. To podsuną jakiś kęsek do zjedzenia a to uchylą okienko od piwnicy gdy na polu zawierucha. Święto kotów dużych i małych, rasowych i dachowców. Na fotce poniżej zaprzyjaźniona, bezdomna kotka o imieniu Rita, której pomimo prób nie dało się "udomowić":

(fotka autorstwa Saruni)

I rodzinny pieszczoch, Scarfy:

(fotka autorstwa Jetting Around)

niedziela, 16 lutego 2014

Wcisnął się w kolejkę

( inne, rozpoczęte projekty poszły na półkę bo ten miał priorytet) i jest! Duuży sweter z kapturem:

 (najpierw widok z tyłu)


(teraz przód)


(i na płasko)

(na "ludziu" nie mam szansy na fotkę)


Włóczka "czterdziestka", druty nr 6, podwójną nitką dziergany. Pojęcia nie mam, jak się włóczka będzie spisywać w noszeniu, nigdy z niej nic nie robiłam, Pozostaje mi mieć nadzieję, że będzie dobrze.
U mnie końca dobiegły zimowe ferie i  jutro wszystko wraca do "normy".
Pięknie witam nowych Obserwatorów a wszystkim życzę dobrego, pogodnego i twórczego tygodnia.

środa, 5 lutego 2014

Początek nowego




Na szydełku wiosenna chusta. Tak, tak, o wiośnie myślę, wszak za oknem temperatury plusowe i całkiem miłe słoneczko.

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Do czego służą kredki?

W zasadzie wiem, choć znalazłam im trochę nietypowe zastosowanie. A było tak: ulubiona maskotka Saruni, pluszowy piesek o imieniu Chicago, potrzebował pilnie czapeczki, marzły mu uszka itd. Jak tu jednak zrobić czapeczkę, skoro pod ręka nie mam żadnego narzędzia, ani szydełka ani drutów, wszak nie byłam u siebie w domu, a odmowa nie wchodzi w grę. Dzieko wyszukało w swoich skarbach mały kłębuszek wełny a ja myślałam intensywnie, jak go przerobić na czapeczkę. Przypomniałam sobie historię powstania dzianin oraz od czego się ona, ta historia dziergania zaczęła w zamierzchłej przeszłości. Od przeplatania nitek pomiędzy palcami. I kiedy już zaczęłam te nitki przeplatać,wzrok mój padł na leżące na stoliku kredki. Eureka! poczulam się niczym Archimedes. A teraz koniec gadulstwa i będzie tylko foto.

1. Kredki w nowej roli (czy ktoś już wpadł na ten pomysł czy, nieskromnie myśląc, jestem pierwsza?)



2. Gotowa czapeczka.


3. Piesek Chicago w swojej nowej czapeczce, jak widać zadowolony, bo w uszy ciepło ma.

Poza tym robię tak zwane duże formy. Jak będą gotowe, to chętnie pokaże. Tymczasem pa, dobrego tygodnia.

piątek, 17 stycznia 2014

Mona

Zostałam poproszona o zrobienie zakładki do książki, takiej samej, o której pisałam TU. Zakładkę wyszyłam i ... dotarła już do nowego właściciela. Utrwalił ten moment na fotce


Poniżej zakładka we właściwym miejscu, czyli w książce właśnie:



P.S. Zdjęcia wykonane przez Pawła S.

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Na zielono

pierwsza, tegoroczna robótka.


Serwetka, raczej serweta (średnica ponad 40 cm) z zielonej Maxi wg schematu, którym podzieliła się Doni. Serwetka "pozuje" jeszcze przed usztywnieniem i nadaniem jej właściwego kształu, na dodatek na szklanym stoliku, co nie podkreśliło jej urody. Innego stolika pod ręką nie miałam,bo rzecz kończona była z dala od domu. Jak zrobię przyzwoite zdjęcie, to podmienię.

Witam serdecznie nowe Obserwatorki i mam nadzieję, że poczujecie sie u mnie jak u siebie w domu, czego Wam i sobie życzę.

 Do miłego!